Opowieści z Barnii: Podróże i szaleństwa

Szalona46

- To Ben. - krzyknęła Lily.
- Biegiem. - Saorise popędziła prosto.
Nagle coś zaczęło chrobotać.
- Saorise, uważaj.!!! - wykrzyknęli wszyscy.
- Co.? - zapytała, a zaraz potem CHLAST i wpadła w pułapkę. - RATUNKU.!!!

Lily.

A zza zakrętu na korytarzu wyleciał Jankes śmiejąc się złowieszczo.
- Hahaha! Już wam nie oddam największego ciacha na świecie! Hahaha!
- On jest chory - skwitowała Lily.

Szalona46

Nagle coś śmignęło jej zaraz koło ucha i chwilkę potem wbiło się w Jankesa.
- Przepraszam. Czasami jak wiatr zawieje to moje strzały wariują. - usprawiedliwił się Legolas, a Lily tylko pokiwała głową.
Jankes tymczasem wił się na ziemi jęcząc:
- Przeklęty... Ty i te twoje strzały...

Lily.

- A kysz szatanie! - powiedział Legolas.
Nagle Saorise zemdlała.
- Dżisas! Co to?! - wrzeszczał Gregor.
Kiedy Saorise się obudziła zaczęła mamrotać:
- i'm sexy, i'm, sexy! Tak Nicky. Kup je. Nicky. Kupuj!

Saoirse

LILY! XD

Wszyscy spojrzeli się po sobie mocno zdźwieni. Gregor (jest jeszcze? xD ) podał jej rękę by wstała.
-O ma kupić Nicky?- zapytał.
-Eeeee xD To nasze wiesz hmmm... Małżeńskie sprawy.
Patrzcie!-krzyknęła Szalona.

Lily.

Mrrr

- Statek kosmiczny! Hej ho! Jedziemy w kosmosa! Witaj przygodo! - krzyknął Jack.

A mozebysmy urozmaicili ta zabawę? W sensie ze np. Napisze teraz 'kaczka' a osoba która będzie podemna pisać musi umiescic ją w opowieści? Sprobujmy!
Tak wiec: Kaczka

BuBa

nie pamiętam już co się działo w tej opowieści Laughing

ale ok!

I przed nimi wylądował statek kosmiczny. Gdy kurz opadł zobaczyli otwierający się właz. Wyszedł z niego kosmita z kaczką na smyczy :P

a ode mnie hmm: lody

Szalona46

(Aguś, no pewno że Gregor jest ; D)

A za pierwszym kosmitą wyszedł drugi z lodami na patyku. Rozejrzeli się po okolicy.
- Iaspnf pagmnsepon afhosgnpbsrew. - zaczął mamrotać ten pierwszy.
- Umie ktoś ufowy.? - zapytała Szalona...

wyraz: pisak

Klara

Jack wyjął pisak i notes i zaczął notować słowa ufoludka.
- Niestety, obawiam się, że jest to jakaś odmiana języka ufowego z bardzo odległej Galaktyki i go nie znam - stwierdził po chwili wpatrywania się w swoje zapiski. - Ale może porozumiem się z nim, czymś co znam.
Wszyscy spojrzeli na Jacka ze zdumieniem.
- Nie bardzo wiem skąd znasz języki z Kosmosu- powiedziała Klara.
Jednak Jack, nie zwracając na nich uwagi, zwrócił się do przybysza:
- Czympa zniszi ziamsa jazik?
- Oczywiście, że znam ziemski język- odpowiedział, ku zdumieniu wszystkich ufoludek.

wyraz: wiertarka

Szalona46

- To dlaczego najpierw mówiłeś nam coś po ufokowemu.? - zapytał zdziwiony Gregor.
- Ah to... To nic... Chcem tylko zapytać was Ziemianie czy macie może wiertarkę.? - ufok spojrzał po towarzystwie.
- A po co wam niby wiertarka.!? - Szalona była w lekkim szoku...

no to: łóżko

BuBa

-Co się tak dziwnie patrzycie? Robię nowy wystrój statku. Łóżko ostatnio kupiłem w Ikei i parę innych mebli. Tylko bez wiertarki ani rusz.
-Yyyy... - odezwał się inteligentnie Ben (mamy tu Bena? e tam, już mamy! Very Happy

)
-Chodźcie, pokażę wam!

wyraz: tequila Laughing

Lily.

Gdy wszyscy weszli zobaczyli na wprost barek zastawiony kiliszkami z tequilą.
- mmmm. Prowiancik Very Happy

- podkicał do wódki Jack.
- A wiec kim jesteście? - spytał ufok.
- Jam jest prins kaspian!

Wyraz: mysz

BuBa

-Kaspian? - wszyscy usłyszeli cieniutki głosik dochodzący zza ufoka. Ten odsunął się i wszyscy zobaczyli mysz sporych rozmiarów mysz.
-Ryczypisk?

wyraz: wojna

Szalona46

Ben podrapał się po głowie.
- Yhym... Ja zawsze myślałem, że Kaspian to moje drugie wcielenie. A reszta Kaspianów podobno zginęła w wojnie z Telmarami. - odparł.
Ryczypisk pomachał szablą przed oczami ufoka.
- Gadaj coś za jeden.! Tylko prawdę.! - krzyknął...

wyraz: śnieg Wink

Lily.

- Jam jest ufok z świetlistej krainy świąt Bożego Narodzenia! - odpowiedział.
- Czyli że tam stale pada śnieg? - Jack zrobił maślane oczy do ufoka.
- Oczywiście.
- A czy mógłybyś tak zrobić żebyśmy się znaleźli teraz w domku Buby i żeby były święta i żeby padał śnieg?
- Oczywiście. Zamknijcie oczy.
PUUUUUUFffFF.
-Wow. Ale czad! - Jack skakał jak opętany.

Wyraz: puszek