Opowieści z Barnii: Podróże i szaleństwa

Klara

- Chyba nikt nie ma pojęcia, co to za miejsce - odkrzyknął jej Ben.
Wszyscy spadali jeszcze długo, aż w końcu przestali krzyczeć i czekali na upadek w spokoju. W końcu, gdy gotowali się na najgorsze upadli na miękką stertę liści.

BuBa

A Klara spadła na Jacka, więc miała jeszcze bardziej miękko xD
-No pięknie, przyjechaliśmy tu wypocząć i znowu się w coś wpakowaliśmy! - podsumował Legolas (eee... on tu wciąż z nami jest? Laughing

)

Szalona46

(tiaa.. tylko, że nie ma zbytnio co o nim pisać xD)

- Najpierw mój pobyt w szpitalu. Teraz to. Cudownie. - warknął Ben, który o dziwo uwolnił się od opieki pielęgniarki i House'a.
Jared odchrząknął.
- No... ee... my chyba dalej w tym szpitalu jesteśmy. - powiedział to bo nagle przed nimi pojawił się widok...

Lily.

Myszoskoczka w białym fartuchu.
- Dobry dzień ziemianie! - zawołał - ja zdołacie spojrzeć uratować was mamy! Zanieść na karotce to przepięknej jamy gwiazdy o największej!
- karotce? - zdziwiła się Lily.
Zza roku wyjechała lub raczej wyleciała ogromna marchewka z oknami.

Szalona46

- Eee.. Co jest grane.? - zapytała Szalona.
Skandar wzruszył ramionami i wskazał na myszoskoczka.
- Ziemianko. Dziwna twa natura. Uratuj nas, a zobaczysz swojego króla ( Laughing

). - zaczął rymować.
Szalona odskoczyła od zwierzaka, na pewną odległość...

Lily.

ale postanowiła razem z przyjaciółmi wejść do marchewki.
- Tyy...ale karoseria. - zachwycił się Gregor.
- Skórzane siedzenia...- dołączył się Ben.
- i landrynki! - dokończył Jack.
Marchewka skręciła w prawą stronę.
- Gucci! - pisnęła Buba patrząc w szybę.
- Chanel! - zagapiła się Szalona.
- Żelkoland! - znowu skończył Jack.

Szalona46

Za szybą wszystko przewijało się w zbyt szybkim tempie. Przyjaciele nie nadążali wyczytywać nazw.
- Jejku, jejku. Czyżby nawet H&M tu mieli.? - zachwyciła się Szalona.
- Jestem w raju. - pisnął Jack przyciskając nos do szyby...

BuBa

Nagle marchewka, którą jechali wydała parę dziwnych dźwięków i stanęła.
-Ups? Nie wiedziałam, że marchewki mogą mieć awarię. - stwierdziła Buba.

Szalona46

Kierowca, który okazał się mądrym zającem, wyszedł z pojazdu i poszedł sprawdzić co się stało.
Chwilkę później wszystko zakrył czarny dym. Zaczęło również śmierdzieć spalinami.
- O ho. No to mamy problem. - westchnął Skandar i wraz z resztą szybko wyszedł na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza...

Lily.

Okazało się, że na drodze prowadzone są roboty drogowe.
- Fantastycz...- zaczęła Lily, ale znikąd nadleciał dźwig i zahaczył o całą grupe.
- JAA CIEE! NO CO ZNOWU?! - zdenerwował się Jack który właśnie wcinał 10 landrynkę.
Dźwig zamachnął sie z mocno i uderzył w strop który spadł niepostrzeżenie.

Szalona46

Wszyscy odsunęli się w pośpiechu.
- Zapowiada się ciekawy dzień. Nie ma co. - żaliła się Szalona.
Jack pokręcił głową.
- To jak ma być tak ciekawie jak teraz, to ja lepiej zabiorę moje przysmaki i poczekam na was gdzie indziej. - odparł...

Lily.

- witam was ziemianie! - usłyszeli głos. - jaam! Król Julian! Wygiynam śmiało ciało!
- mój idolu! To za małe słowa by Cię określić o wielki wladco! - krzyknął Ben.
- Bajdurzysz, idź spać. - odrzekl k. Julian.

Szalona46

Jack spojrzał na niego krzywo.
- A ja żem myślał, że jesteś brzydszy. - odparł Julianowi.
Ten zaniemówił z wrażenia.
- Ja.!? Brzydki.!? Straż.! Weźcie go.!! - wrzasnął i nagle koło Jacka pojawiło się dwóch umięśnionych ochroniarzy...

BuBa

którzy tak jak Julian byli tylko lemurami (dobrze? to były lemury o ile pamiętam Very Happy

)
-Ha ha, masz zamiar mnie pojmać za pomocą tych małych kolegów? - zaśmiał się Jack. Wtedy pojawiło się ich więcej i więcej, i po prostu wyniosły zdziwionego Jacka jak na lemurzym dywanie.
-Ktoś jeszcze chce zakwestionować moją urodę?

Szalona46

Reszta pokręciła przecząco głowami.
- No tooo... Zaczynamy imprezkę. - krzyknął Julian.
I zaraz w tle dało się słyszeć 'Wyginam śmiało ciało'...