Opowieści z Barnii; Prawdziwe historie. Kontynuacja

Szalona46

Szalona zaczęła chichotać.
- Co cię tak bawi.? - zapytała ją Lily.
- Masz rozmazaną szminkę. - wypaliła szybko Irethi i podała jej chusteczkę.
Lily zrobiła zmieszaną minę...

Lily.

- No i widzicie jakie te szminki z Rimmela dziadostwo? A mówiłam ze tam tylko tusze się nadają - odpowiedziała Lily. - Saorise ale gdzie jedziecie na tą podróż?

Szalona46

- Nicky proponuje żebyśmy zwiedzili najważniejsze i najpiękniejsze miejsca w Irlandi. - powiedziała szczęśliwa Saorise.
- Oo.. Jak super. Szczęściara. - odparła Szalona.
Nagle wszystkie usłyszały jakiś huk.
- Czyżby to Jack się obudził.? - zapytała Klara...

Irethi

W jednej chwili wszyscy znaleźli się w jego pokoju.
-Jack... ty ofiaro! - powiedziała Klara i podeszła do niego, gdyż rzeczony pirat właśnie...

Szalona46

...leżał pod otwartym na oścież oknem.
- Co ci znowu do tego łba strzeliło.? - zapytała Klara.
Jack przewrócił się na bok i odpowiedział:
- Za oknem była wiewiórka Basia i chciałem z nią porozmawiać.
Szalona zachichotała...

Lily.

- Basia, Kasia, Tomuś, Asia!!! Zebys ty tak za mną latał! - nawrzeszczala na niego Klara.
- Ale wiesz ty mój koguciku, Klarusiu. Dla Ciebie to bym nawet moje warkoczyki ściął! - starał się ja udobruchać miłośnik wiewiorek.
- Ubierz się! I załóż dwie takie same skarpetki! A nie tak jak wczoraj jedne w pingwiny a drugie w lewki!

Klara

- To były pantery, nie lewki - oburzył się Jack.
- Nie ważne. Po prostu się ubierz - westchnęła Klara i wraz z resztą wyszła z pokoju.
Szalona spojrzała na Saorise:
- A ile będzie trwała wasza podróż?

Lily.

- Wiecie..planowaliśmy kilka tygodni...- powiedziała Saorise.
- Ale...ojej. Ale będziemy tęsknić. - rzekła łamiącym się głosem Lily.
- No tak, bla,bla,bla będziemy tęsknić. A my gdzie w tym czasie pojedziemy? - spytał Jack.
-Jack! Zachowuj się! - warknęła Irethi. - A może my jedźmy do ...

Szalona46

... Londynu, co.? Benni nas oprowadzi i wszystko pokaże. - zaproponowała.
Ben, który właśnie wyszedł ze swojej sypialni zapytał:
- A co Ben wam ma pokazać.?
- Tak myślimy, że jak Saorise pojedzie z Nickym do Irlandii, to ty weźmiesz nas do siebie i zaopiekujesz się nami. - odparła Buba zalotnie.
Chłopak wzruszył ramionami...

Lily.

- Nie ma sprawy. Londyn załatwimy w tydzień. A wiecie słyszałem że na Hawajach jest wyprzedaż kurtek skórzanych...- zasugerował Ben
- I złapiemy kolorku - uśmiechnęła się Lily. - Okej! Ale koniec tego dobrego! Zabieramy się za ślub! Saorise! Już! Ubieraj się i jedziemy po ciasta! Chłopaki! Posprzątać! I załatwić zamek!

Szalona46

W sekundę w domu (i poza nim) zrobiła się straszna zawierucha. Wszyscy byli czymś zajęci. Lily i Saorise przygotowywały wizerunek każdego po kolei. Szalona pożyczyła od Gregora samochód i pojechała po ciasta. Reszta dziewczyn sprzątała dom przed wyjazdem, a Nicky z Kianem, Shanem i Markiem dokańczali rezerwację zamku na weekend. Tylko Jack jak zwykle świrował Very Happy

...

Lily.

Latał razem ze swymi przyjaciółmi z lasu po drzewach i oczywiście nie obyło się bez weterynarza, mianowicie Jack przygniótł łasicy ogon, a ona była bardzo do niego przywiązana i Klara musiała płacić za jego naprawę.
Po południu wszystko było gotowe, ślub Saorise i Nicky'ego miał odbyć się za dwa dni, ponieważ ktoś wcisnął w łapkę księdzu Twisted Evil

Szalona46

- Uff... Nigdy więcej. Nie dość, że te ciasta były ciężkie, to jeszcze później to sprzątanie. - Szalona walnęła się na kanapę w salonie.
Dziewczyny siedziały razem przy rozpalonym kominku.
- Ale ciepło. - westchnęła Lily.
- Superowo. Jak na ten miesiąc to jakoś zimno się zrobiło. - powiedziała Buba i również zaczęła ogrzewać dłonie.
- Miejmy nadzieję, że w sobotę będzie piękna pogoda. - odparła Saorise...

Irethi

-Na tvn meteo mówili, że będzie ładnie - powiedział Ben siadając obok Saorise. - a nawet jeśli nie, to przecież mamy tą maszynę do zmieniania pogody z The Sims 2 Cztery Pory Roku.
-No tak, jak mogłam zapomnieć! - ucieszyła się Saorise - przynajmniej jeden problem mamy z głowy... - dodała patrząc wymownie na Jacka, który właśnie gonił po korytarzu wiewiórkę Jadzię.

Lily.

- Kurcze. Może on jest w jakiejś dziedzinie mądry? Wkoncu kto z nas nauczył by się wiewiorowskiego albo świastakowego? - spytała Lily.
- Hm. Może. Ale wiecie co ja skocze z Lily oczepac z kurzu tą maszynę, tak na wszelki wypadek - oznajmił Skandar.