Opowieści z Barnii: zwariowanych przygód ciąg dalszy...

Szalona46

Dziewczyny nie zwróciły na niego większej uwagi i poleciały się pakować. Za to Nicky przyglądał mu się ze zdziwieniem:
- Wybrudzić? Wtajemniczysz nas w tę wyprawę? - zapytał Shane'a.
Ten tylko pokiwał przecząco głową dodając:
- Dowiecie się w swoim czasie...

walizki

fredka_g

Nadszedł upragniony dzień wyjazdu. Wszyscy byli podekscytowani choć nieco przerażeni wielką tajemnicą którą ukrywali Shane i Fredka. Walizki spakowane czekały już w bagażniku jeepów.

lotnisko

Szalona46

O godzinie 10 byli na lotnisku. Ich samolot odlatywał o 11:30.
- Chodźcie, chodźcie. - pospieszał ich Shane.
Półtorej godziny później siedzieli wygodnie w samolocie. Wszyscy byli podekscytowani niespodziewanymi 'wakacjami'.

hotel

fredka_g

Po długim locie samolot wylądował na płycie lotniska w Hiszpanii. Wszyscy spodziewali się że teraz pojada do hotelu ale tu czekała ich kolejna niespodzianka. Na parkingu przed lotniskiem czekały 3 takie same jeepy jak w domu.

droga

Szalona46

- O co tu chodzi!? - zapytała Saorise Fredkę.
Ta tylko wzruszyła ramionami i z tajemniczym wyrazem twarzy ruszyła w stronę jeepów.
- Wsiadajcie i w drogę! - krzyknął Shane.

wycieczka

fredka_g

Zanim pojechali do zamierzonego celu zrobili sobie małą wycieczkę po Walencji. Zwiedzili kilka ciekawych miejsc, zjedli obiad w jednej z restauracji i późnym popołudniem wyruszyli w drogę do małego miasteczka Bunol. Tam oczekiwał nie hotel, a nieduża willa.

szok

Szalona46

Przyjaciele byli w szoku.
- Oczekuję wyjaśnień! - zarządała zdziwiona Lily.
Shane z Fredką zaśmiali się.
- Najpierw wejdźcie do środka. - powiedział Shane.
Wszyscy posłusznie podążyli za nimi do willi...

wystrój

fredka_g

Wystrój budynku zewnętrzny jak i wewnętrzny był w typowym hiszpańskim stylu.
- Shane to twoje wszystko? - spytał Ben
- Moje, Fredki i część jest przepisana na każdego z Was osobno - odpowiedział.
- Wow - wykrztusił Skandar - Żartujesz prawda?
- Ani trochę - powiedziała Fredka - A teraz umyjcie się i idźcie spać. Jutro czeka nas dzień pełen wrażeń.

bezsenna noc

Szalona46

Jednak nikomu nie chciało się spać. Nie mogli uwierzyć, że Shane ma willę w Hiszpanii. Zapowiadała się bezsenna noc.
- Czuję się trochę niezręcznie - westchnęła Szalona, leżąc koło Gregora w ich sypialni. - Shane i Fredka tyle dla nas zrobili... Ten zamek, teraz ta willa. Musimy im się jakoś zrewanżować. - dodała.
- Ale jak? - zastanowił się Gregor...

pomysł

fredka_g

Leżeli tak myśląc nad odpowiednim pomysłem. W końcu Gregor wpadł na świetny pomysł a Szalona się zgodziła. Postanowili zostawić to na razie w tajemnicy. Zaczął się nowy dzień. Dzień niespodzianki zaplanowanej przez Shane'a i Fredzię.

niecierpliwość

Szalona46

W trakcie śniadania panowała niepokojąca tajemniczość. Szalona zapytała z niecierpliwością:
- O której wyruszamy?
Fredka zaśmiała się:
- Jeszcze trochę... Cierpliwości.

wyczekiwana niespodzianka

Shadow

Wszyscy wyczekiwali niespodzianki. Fredka i Shane przeciągali wszystko jak tylko mogli. W końcu nie było już nic do zrobienia i tajemnica miała przestać być tajemnicą.

uśmiech

fredka_g

W końcu po godzinie od śniadania Shane ogłosił ze mogą wychodzić.
- Ubierzcie się w coś czego wam nie szkoda zniszczyć. Najlepiej coś starego - powiedziała Fredka.
- Na wykopki w pole idziemy czy jak? - spytał Nicky.
- Nie - odpowiedział Shane z tajemniczym uśmiechem - Ale będzie równie brudno.
Po jakimś kwadransie drogi doszli w końcu na zatłoczony plac. W każdej z uliczek przyległych do niego stały ogromne ciężarówki.
- Witajcie na La Tomatinie. Hiszpańskiej wojnie pomidorów - krzyknął Shane, a z ciężarówek polały się litry pomidorów. Ludzie oszaleli i zaczęli się nawzajem w śmiechu obrzucać nimi.

zabawa

Szalona46

- Ale zabawa. - krzyczały dziewczyny rzucając pomidorami w chłopaków.
Ci nie spodziewali się takich rywalek. Już po półgodzinie byli cali czerwoni, a dziewczyny miały ledwie kilka plamek...

wieczór

Shadow

Wszyscy przyłączyli się do zabawy. Po kilku minutach ociekali sokiem pomidorowym. Bitwa jednak ciągle trwała. Niektórzy znaleźli sobie nawet barykady, zza których obrzucali pozostałych mokrymi pociskami.

śmiech